Salsa cubana, bachata, UrbanKiz, Mambo – wszystkie je łączy jedno ważne słowo „taniec socjalowy”. Żeby przybliżyć wam temat i zachęcić do próbowania różnych stylów, pokusiliśmy się o zebranie 5 głównych zalet, które daje nam taniec socjalowy. Można się nie zgadzać i dyskutować, czy te są najważniejsze/najakuratniejsze/po prostu naj-, ale już sama dyskusja będzie wystarczającym powodem do zasadności publikacji tego wpisu 😀
1. Integracja – słowo klucz.
Taniec socjalowy od początków swojego istnienia miał jeden cel – integrować ludzi. Tańczy się go głównie w celach towarzyskich i dla rozrywki, chociaż może pełnić także funkcje ceremonialne (np. tańce Yoruba), czy stanowić element współzawodnictwa (np. rumba Columbia) czy podrywu (rumba guaguanco). Natomiast bez tego kolektywnego wymiaru i relacji, jakie panują w tym tanecznym środowisku, tańce socjalne straciłyby swój cel a w konsekwencji tego, sens. Dlatego tak ważne są wprawki, practisy, imprezy, festiwale i warsztaty. To tam spotykamy znajomych z innych miast i krajów, możemy wymienić się doświadczeniami, razem zatańczyć i posłużyć się uniwersalnym, międzynarodowym językiem – językiem ciała czyli tańcem 😀
2. Pozwala lepiej poznać samego siebie
Brzmi jak banał czy klisza, ale jeśli pomyślisz, że tańcząc w parze musisz polegać na zaufaniu, przełamać chęć „miecia zawsze rację”, zrelaksować ciało kiedy trzeba i napiąć kiedy ruch tego wymaga, musisz skoordynować ręce i nogi oraz zrelaksować twarz (żeby nie wyglądać jak ktoś kto cały czas myśli albo się zmaga), być asertywnym kiedy ktoś przekracza twoje granice itp., to samoświadomość staje się oczywistym i nieodłącznym elementem tańca.
3. Bez dyplomu i błogosławieństwa.
Żaden papier, akredytacja ani szkolenie nie da Ci pewności siebie w tańcu socjalowym – osiągniesz ją przez nieustanną praktykę. W końcu jedynymi „recenzentami” naszego tańca jesteśmy my sami oraz nasz partner/partnerka. Jeśli złapiemy wspólne „flow” to każdy taniec będzie tym najlepszym. Każdy kolejny taniec jest naszą lekcją, niezależnie czy odbywa się pod okiem instruktora na zajęciach, czy podczas imprezy – tam uczymy się prowadzenia i podążania, szybkości i intensywności reagowania na ruch, zabawy rytmem i muzyką.
4. Dress-code nie istnieje, noś co lubisz.
Szyte specjalnie stroje wysadzane cekinami, treningowe szlafroki, frotki na buty i szpilki na wymiar od szewca. To nie jest na pewno rzeczywistość tancerzy socjalowych. Na zajęciach chodzi się w zasadzie we wszystkim, co sprawia że czujemy się dobrze. I słowo „dobrze” odnosi się zarówno do tego, czy jest nam wygodnie, jak i tego – czy się sobie w tym podobamy. Stąd przychodząc na zajęcia albo imprezę, przekrój outfitów będzie ogromny: od dziewczyn w sukienkach i szpilkach, w dresach i t-shirtach, leginsach i bluzach – przez gości w sztruksach i polówka na tych w spodniach na kantkę kończąc.
5. Codziennie można być lepszą wersją siebie.
I tutaj opcji jest naprawdę sporo – od zmiany swojego podejścia do tańca, przez pracę nad izolacjami i koordynacją, zajęcia z różnych tanecznych technik, żeby poszerzyć horyzonty, przez uczenie się z filmików na YouTube, szlifowanie stylingów, prywatne lekcje ze swoimi tanecznymi mentorami, czy po prostu dbanie o relacje ze swoim tanecznym kręgiem. Wszystko to pozwoli Ci być lepszą wersją siebie. A kiedy zabraknie Ci motywacji, zawsze możesz sięgnąć pamięcią do swoich pierwszych kroków i docenić jak ogromną pracę wykonałeś/wykonałaś.
A na koniec kilka słów o Szacunku…
Niby oczywiste, ale warto mówić o rzeczach ważnych. Taniec to przede wszystkim emocje, wrażliwość i odwaga, dlatego tak ważne jest żeby się nawzajem dostrzegać i szanować. Na kursie czy imprezie spotykamy bardzo różnych ludzi i tylko otwartość i nasza uważność na innych, pozwoli nam zadomowić się w tanecznym środowisku na dobre i sprawić, że będzie miejscem dla każdego. Niezależnie od poziomu tańca, stylu, szkoły do której chodzimy, tego jak wyglądamy i skąd pochodzimy…
Pamiętajmy, że rzucone mimochodem – „ta nie umie tańczyć”, skończenie tańca w połowie utworu na środku parkietu bez żadnego wyjaśnienia, przewracanie oczami i patrzenie na kogoś z góry, bo jest dopiero na początku swej tanecznej drogi…. wszystko to może sprawić, że dana osoba kolejny raz już się nie odważy wyjść na parkiet. A przecież tańczymy, żeby poczuć się lepiej, więc bądźmy dla siebie dobrzy!